Chyba każda kobieta przygotowuje się do porodu. I nie mówię tutaj o pakowaniu torby, czy wykonaniu wymaganych badań. Mniej lub bardziej staramy się przygotować do tego wydarzenia mentalnie. Nawet drugi i kolejny poród to zawsze jakaś niewiadoma i wyzwanie. Więc im bliżej zakończenie ciąży, tym bardziej koncentrujemy swoje myśli na rozwiązaniu.

Mam wrażenie, że często poród jest traktowany jak happy end opowieści o ciąży. Później już tylko „żyli długo i szczęśliwie”. Tymczasem…

Właśnie urodziłaś, jesteś zmęczona fizycznie i psychicznie. Twój mąż, partner, mama, doula czy koleżanka, którzy dzielnie asystowali Ci w tych chwilach, muszą w końcu opuścić szpital. Położna prowadzi Cię lub zawozi na salę, pokazuje łóżko, opowiada o oddziale. Po chwili dołącza do Ciebie Twoje upragnione, i wreszcie narodzone, Maleństwo. I co dalej?

Mimo tego, że standardy opieki okołoporodowej w naszym kraju znacznie poprawiły się w ostatnich latach, to często jest to moment, gdy kobieta czuje się nagle pozostawiona sama sobie. Piszę ten artykuł, żebyś mogła lepiej przygotować się do tej chwili. I żebyś nie poczuła się w niej przerażona.

Pamiętam, jak ciężkie były dla mnie dwie pierwsze noce z synem. Moje skurcze porodowe zaczęły się wieczorem i nie zmrużyłam oka przez całą noc przed porodem. Syn przyszedł na świat dopiero późnym popołudniem, więc niedługo po porodzie zastała nas w szpitalu noc. Byłam oczywiście bardzo szczęśliwa, ale też naprawdę wykończona fizycznie. I chociaż wcześniej wydawało mi się, że komfortem byłoby mieć w szpitalu „jedynkę”, to błogosławieństwem stał się fakt, że sala była dwuosobowa. Moja towarzyska rodziła prawie w tym samym czasie, również urodziła chłopca i było nam zwyczajnie raźniej.

Jaka jest więc pierwsza rzecz, o której nikt mnie wcześniej nie uprzedził, a sprawiła, że niemal nie zmrużyłam oka przez kolejną z rzędu noc?

1. Dziecko może po porodzie nie być w pełni oczyszczone z wód płodowych, jego oddech może nie być czysty, może ulewać wody buzią i nosem!
To coś, co mnie zaskoczyło, chociaż jest jak najbardziej logiczne. Jak się domyślacie, całą noc obserwowałam synka z lekkim przestrachem. Czy oddycha? Czy się nie dławi? Zalegające wody płodowe sprawiały, że jego oddech był lekko chrapliwy i nierówny. Była to dla mnie bardzo stresująca noc. Myślę, że byłoby mi wówczas łatwiej, gdybym wiedziała, że coś takiego może się zdarzyć.

2. Pierwszą kupkę – smółkę trudno wyczyścić z pupy.
Ten fakt nie jest co prawda szczególnie stresujący, ale też „nie tego się spodziewałam”. Tą kupę (nie była to jedna porcja, a kilka) zeskrobywałam z pupy dziecka  (eh..) paznokciem… I wiem, że nie byłam jedyna ?

3. Druga noc dziecka na świecie = dużo płaczu
Ten fakt jest znany położnym, ale niekoniecznie uprzedza się o nim przyszłe mamy. Niemal wszystkie dzieci, po odespaniu, trudnego również dla nich, porodu, orientują się nagle, że nie są już w ciepłym brzuszku mamy. I dają upust swoim emocjom. Ta noc to prawdziwy koncert w szpitalnym korytarzu. Myślisz sobie, że na pewno jemu/jej coś dolega! Jest głodne, boli brzuszek, cokolwiek… Prawda jest jednak inna – Twoje dziecko jest przerażone tym, że nie wie, co się z nim dzieje. Potrzebuje dużo Twojej czułości, dotyku i najlepiej – pociumkać sobie pierś. Jego naturalny odruch ssania najlepiej je uspokaja. To okropne słuchać płaczu tej małej istoty, ale nie czuj się winna. Ten etap musi przejść każde dziecko, musi przyzwyczaić się  do nowej rzeczywistości wokół.

4. Każda zmiana pieluszki to mały dramat.
Oczywiście, nie przez wszystkie miesiące, ale kilka pierwszych dni po porodzie – prawdopodobnie tak będzie. Dziecko reaguje płaczem na chłód odczuwany w czasie rozbierania. Nawet w miesiącach letnich będzie broniło się płaczem przed zabieraniem mu ubranek i ściąganiem pieluszki. Żeby nieco ułatwić mu tą chwilę rozgrzewaj mokre chusteczki, którymi będziesz oczyszczać pupę w dłoniach. A tak poza tym – może zaskoczy Cię też fakt, że na początku niemal każda zmiana pieluszki to nie tylko siku, ale też kupka. Ten stan może utrzymywać się przez kilka tygodni (zwłaszcza, jeżeli będziesz karmić piersią). Jelita Bobasa są po prostu jeszcze bardzo krótkie, więc to co wchodzi – szybko wychodzi.

5. Dziecko po porodzie ma badany poziom białka „infekcyjnego” CRP oraz monitoruje się, czy wskaźnik spada w kolejnych dniach.
Powszechnie znany jest fakt, że wiele noworodków przechodzi żółtaczkę. Niektóre z nich zostają z tego powodu dłużej w szpitalu. A czy słyszałaś, że o dłuższym pobycie może zadecydować również zbyt wysoki poziom CRP? Warto wiedzieć, że po porodzie (między 24. a 48. Godziną życia dziecka) CRP wzrasta naturalnie i nie musi oznaczać to infekcji. Dlatego badanie powtarza się w ciągu kilku lub kilkunastu godzin, aby zadecydować, czy dziecko może bezpiecznie wrócić do domu.

6. Dziecko będzie miało pobieraną krew do badań i możesz sprawić, że nie będzie to dla niego bolesne.
Zwykle takie badania wykonywane są u noworodków poprzez pobranie krwi ze stópki. Aby dziecko jak najmniej odczuło ból w czasie nakłucia koniecznie zadbaj o to, aby miało wcześniej ciepłe stopy. Ubierz mi skarpetki przynajmniej godzinę przed pobraniem krwi. Z ciepłej stópki będzie łatwiej pobrać krew, a cała czynność będzie dla bobasa przyjemniejsza.

7. Spokojna mama to spokojne dziecko!
Na koniec najważniejsza rada – zachowaj spokój. Nie oczekuj od siebie zbyt wiele, nie bój się prosić o pomoc, nie myśl negatywnie. Urodziłaś i wykonałaś świetną robotę! Nie ważne, czy rodziłaś siłami natury, przez cesarskie cięcia, z pomocą środków medycznych, czy bez! Nie obwiniaj się każdym kwileniem dziecka, nie panikuj, jeśli będziesz miała problem z karmieniem piersią. A przede wszystkim nie zakładaj, że cokolwiek będzie problemem, że z czymś sobie nie poradzisz. Na niektóre rzeczy będziecie być może potrzebować z dzieckiem więcej czasu, ale to nie są żadne wyścigi. Zaczynacie razem piękną historię – historię życia Twojego dziecka. Dawaj z siebie tyle, ile możesz, ale nie oczekuj niemożliwego. Bycia matką nie trzeba się uczyć, to coś, czym obdarowała nas natura. Masz w sobie ten instynkt, a jedyne, co musisz zrobić, to wsłuchać się w siebie.